23 sierpnia b.r. Koło nr 11 Związku Żołnierzy WP w Kazimierzy Wielkiej obchodziło uroczyście Święto WP. O godz. 13.00 członkowie Koła w mundurach galowych złożyli biało - czerwoną wiązankę kwiatów pod popiersiem trzykrotnego premiera chłopskiego, Wincentego WITOSA. Kwiaty składali: ppłk Tadeusz PODKOWA, kmdr por. Wiesław ERTMAN, st. chor. szt. Andrzej GRAF, st. szer. Czesław KARBOWNICZEK oraz przedstawiciel UMiG Henryk CHAŁUDA. Zasługi premiera Witosa znakomicie przedstawił kol. Andrzej BIENIAS - członek Zarządu Koła nr 11. Po raz pierwszy w naszej uroczystości udział wzięli harcerze z drużyny harcerskiej działającej przy Kazimierskim Ośrodku Kultury. Pełnili oni wartę honorową przy pomniku.
Potem uroczystość przeniesiono do restauracji "Bajka" w Kazimierzy Wielkiej. OD godz. 14.00 do 15.30 odbyło się zebranie ogólne Koła. Omówiono na nim bieżącą działalność Koła. O godz. 16.00 rozpoczęło się uroczyste spotkanie z udziałem zaproszonych gości i członków Koła. Prezes Koła nr 11 ppłk Tadeusz PODKOWA przywitał dostojnych gości, sympatyków Koła i wojska. Uroczystość zaszczycili m. in.: Jerzy BOJANOWICZ - przew. Rady Powiatu, kapelan Koła ks. Marian FATYGA ,Stefan MARZEC - dyr.KOS, insp. Piotr WRZEŚNIEWSKI - komendant Policji, kpt. Marcin ŻAREK - z-ca komendanta PSP, Marian STOCZKIEWICZ - prezes Stow. Emerytów PSP, Zbigniew FRĄCZEK - właściciel i prezes firmy ROLMET, kpt. Strzelca k-t okręgu Południe Sylwester SZMIT, podharcmistrz Ireneusz GÓRSKI, Zdzisław PILARSKI - regionalny fotoreporter.
Ppłk PODKOWA w swoim wystąpieniu odniósł się do artykułu na temat Bitwy Warszawskiej z sierpnia 1920r. Już 99 - tą rocznicę od 1923 r. obchodzimy jako Święto WP (oczywiście z przerwą powojenną do 1990r, kiedy to w PRL-u obchodzono ją 12 października jako rocznicę przegranej bitwy pod Lenino).Przed dorocznym Świętem WP ukazał się artykuł w jednym z portali społecznościowych na temat zwycięstwa polskiego w Bitwie Warszawskiej. Otóż napisano w nim, że faktycznym dowódcą w tej bitwie był gen. ROZWADOWSKI, a Józef PIŁSUDSKI praktycznie nie dowodził ,lecz pojechał w tym czasie do swojej "kochanki" (Aleksandry SZCZERBICKIEJ - notabene późniejszej żony Marszałka) oraz, że się załamał i jeździł tylko po tyłach frontu. Informacja ta jest z gruntu fałszywa, niezgodna z historyczną rzeczywistością. Wpisuje się ona w narrację historyków z Kremla oraz naszej skrajnej prawicy, która wściekle atakowała PIŁSUDSKIEGO. Dokumenty wojskowe Sztabu Głównego oraz relacje i oświadczenia współczesnych tych czasów mówia co innego.
Gen. ROZWADOWSKIEGO ściągnął przed bitwą z Paryża Naczelny Wódz Józef PIŁSUDSKI (generał pełnił tam obowiązki Szefa misji wojskowej). PIŁSUDSKI powierzył mu obowiązki swego szefa sztabu.
Gen. ROZWADOWSKI przedstawił kilka wariantów przeciwuderzenia na tyły Armii Czerwonej. PIŁSUDSKI je odrzucił jako zbyt płytkie. Przedstawił własny wariant głębokiego uderzenia znad rzeki Wieprz na tyły Frontu Zachodniego, dowodzonego przez Michaiła TUCHACZEWSKIEGO. Było to uderzenie na lewe skrzydło wojsk bolszewików. ROZWADOWSKI uważał ten manewr za zbyt ryzykowny, Gen. WEYGAND z Misji Francuskiej też. Potem PIŁSUDSKI przekonał Generała i ROZWADOWSKI entuzjastycznie już wykonywał jego rozkazy. Szef sztabu zgodnie ze swoją rolą na podstawie planu PIŁSUDSKIEGO przygotował rozkazy dla wojsk i je rozesłał. Dopilnował ich wykonania wg korekt Naczelnego Wodza. Zrobił to w sposób znakomity. PIŁSUDSKI pojechał do wojsk, które miały wziąć udział w przeciwuderzeniu. Jego pojawienie się na froncie zelektryzowało żołnierzy. Wstąpił w nich duch zaczepny. PIŁSUDSKI cieszył się olbrzymim autorytetem. Jako Naczelny Wódz przejął osobiście dowodzenie Korpusem Uderzeniowym, będąc cały czas na czele wojsk idących do natarcia. Osobiście dowodzić będzie też późniejszą Bitwą nad Niemnem. W trudnych sytuacjach brał odpowiedzialność na siebie.
Bitwa Warszawska i Niemeńska zakończyły się całkowitym pogromem wojsk Armii Czerwonej .Zwycięstwo polskie było pełne. Czołówki rozpoznawcze Wojska Polskiego dochodziły do Wiaźmy, 150 km na płn. od Moskwy. W Moskwie panował chaos. LENIN nakazał natychmiast podpisać zawieszenie broni z Polską.
Przedstawiciel Angielskiej Misji Wojskowej lord d'ABERNON oddając hołd PIŁSUDSKIEMU pisał: "Zwyciestwo zostało osiągnięte przede wszystkim dzięki strategicznemu geniuszowi jednego człowieka i dzięki przeprowadzeniu akcji tak niebezpiecznej, że wymagała ona nie tylko talentu ale i bohaterstwa." (artykuł w "Gazecie Polskiej" z sierpnia 1920 r.).Bitwa Warszawska została przez niego uznana jako osiemnasta decydująca w dziejach świata. Podobnie o zwycięstwie i roli PIŁSUDSKIEGO wyrażał się gen. WEYGAND. Gen.ROZWADOWSKI w liście do PIŁSUDSKIEGO z 15 sierpnia 1920 r potwierdza świetność jego planu. W zakończeniu pisze: "Załączam list WEYGANDA. Proszę p. Komendanta chcieć przyjąć wyrazy głębokiej czci i prawdziwego przywiązania od oddanego najposłuszniej gen. ROZWADOWSKIEGO". Czy tak się zachowuje nieposłuszny generał? To, że bolszewicy znaleźli się pod Warszawą w sierpniu 1920 r było częściową zasługą dowodzącego polskim Frontem gen. SZEPTYCKIEGO i innych generałów o endeckich zapatrywaniach. Nie wykonywano ściśle rozkazów PIŁSUDSKIEGO, który nakazywał wielokrotnie kontratakowanie nacierających bolszewików. W kraju trwała zaciekła nagonka Endecji pod wodzą DMOWSKIEGO przeciw PIŁSUDSKIEMU. Narastał ferment wewnątrz kraju. Kres temu położyli dopiero premier powołanego rządu Obrony Narodowej, chłopski przywódca Wincenty WITOS. Współdziałając z min. ds. wojskowych gen. SOSNKOWSKIM zaprowadzili porządek na zapleczu frontu. Działała aktywnie propaganda bolszewicka. Kraj zarzucono 5 mln. ulotek i gazetek przeciw Polsce i jej rządowi. W obozach odosobnienia m.in. w Jabłonnie pod Warszawą znalazło się kilka tysięcy agitatorów komunistycznych oraz Żydów, którzy zostali usunięci z armii, jako sprzyjający Armii Czerwonej. Po zwycięstwie w Bitwie Warszawskiej Endecja bohaterem tej bitwy na siłę czyniły gen. WEYGANDA, Józefa HALLERA i wszystkich innych generałów, byle nie PIŁSUDSKIEGO. I to pomimo tego, że gen. WEYGAND otwarcie oświadczył, że "zwycięstwo jest zasługą Naczelnego Wodza i świetnej polskiej armii.
Na koniec chciałbym powiedzieć że zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej odniesiono tylko polskimi siłami. Zachód Ententa ,zwłaszcza Wlk. Brytania nie pomagał ale wręcz czasami sprzyjał bolszewikom. Sąsiedzi też nie byli przyjaciółmi. Niemcy otwarcie pomagali Armii Czerwonej. Kilkuset ich oficerów walczyło po ich stronie jako ('"obserwatorzy").Wielu zginęło na froncie. Internowana przez Niemców 4-ta bolszewicka przewieziona pociągami walczyła z nami nad Niemnem. Czesi nie przepuszczali uzbrojenia i sprzętu przez swoje terytorium. Zagarnęli siłą Śląsk Cieszyński i maszerowali na Kraków. Trzeba było tam trzymać dwie polskie dywizje potrzebne na wschodzie. Bolszewicy toczyli wojnę z nami po rozgromieniu kontrrewolucji carskich oficerów. Zwycięstwo w takiej chwili dziejowej było zasługą natężenia wszystkich sił narodu a głównie przywódców-Naczelnika Państwa i zarazem Naczelnego Wodza Józefa PIŁSUDSKIEGO oraz chłopskiego premiera Wincentego WITOSA.
Po wystąpieniu ppłk. Tadeusza PODKOWY nastąpiło uroczyste podpisanie porozumienia z utworzoną przy KOK drużyną harcerską. Stronę harcerską reprezentował podharcmistrz Ireneusz Górski, Koło nr 11 ppłk Tadeusz PODKOWA. Następnie sekretarz Koła kmdr por. Wiesław ERTMAN odczytał okolicznościową uchwałę ZG ZŻWP o nadaniu wyróżnień związkowych.
Wyróżnieni zostali brązowym Krzyżem Zasługi dla Związku:
-ks. kapelan Marian FATYGA,
-st. kpr. Zbigniew FRĄCZEK,
-st. szer. Edmund KLIMCZYK.
Po dekoracji uczestnicy uroczystości stanęli do wspólnego zdjęcia. Na zakończenie części oficjalnej ks. kapelan Koła nr 11 odmówił okolicznościową modlitwę za żołnierzy polskich poległych w wojnie z Rosją bolszewicką w latach 1919-1920. Z kolei zabrali głos zaproszeni goście: Jerzy BOJANOWICZ, insp. Piotr WRZEŚNIEWSKI, Marian STOCZKIEWICZ. Złożyli oni życzenia byłym żołnierzom WP. Po części oficjalnej uroczystości uczestnicy zjedli pyszny obiad i przez długi czas dzielili się wspomnieniamiz lat służby oraz pracy cywilnej.